CIRCLE

City a constellation.

How often, lost, did we walk
toward the light of the buildings, of which
there was left not a stone! . . .
And who will believe that it was the light we followed?

How often did we go looking
for the mouth of the river,
a bridge, and a peer
in the northern deserts of yards,
but who will believe that there had been a river?

It is only through us that the cities
transgress into oblivion.
We pronounce them
and find them different. However,
next morning you come to the square and recognize it:

Lindens at the end of blooming stand golden,
noiseless.

Translated from the Ukrainian by Nina Shevchuk-Murray
Джерело: http://www.bu.edu/agni/poetry/online/2006/shevchuk-circle.html

Stach Perfecki powraca na Ukrain?!

Ze wszystkimi swoimi czterdziestoma imionami,
czterdziestoma neurozami, czterdziestoma ranami,
z czterema walizami przeterminowanych rachunk?w i list?w od kochanek,
z czterema walizami, z kt?rych ka?da jest ci??sza od niego,
z kt?rych ka?da pozosta?a na innej stacji, na innej granicy,
tak ?e teraz w nich grzebi? s?u?by specjalne Albanii,
Bo?ni, Hercegowiny i Transylwanii,
i z wi?kszym lub mniejszym powodzeniem deszyfruj?
jego liryczne szyfrogramy, pisane na znaczkach pocztowych,
albo staraj? si? ustali? sk?ad jego DNA
z pojedynczych plam na starych tamponach, banda?ach,
kobiecych po?czochach i skalpach.
Stach Perfecki powraca na Ukrain?.

My?li tak: “Czas wraca?, rosa na s?o?cu
zgin??a, wrogowie praktycznie te?,
po rewolucji kupi? sobie spodnie z mn?stwem kieszeni,
dezodoranty Axe sprzedaj? prawie na ka?dym kroku,
czas wraca?.
Rozwi??? parlament, rozstrzelam wice spikera
z karabinu maszynowego, jeszcze paru debili,
wprowadz? w kraju euro i prawo lustracyjne,
przeprowadz? reform? ortografii,
zabroni? aborcji, a potem na ni? pozwol?,
zerw? stosunki dyplomatyczne z Rosj? i Hondurasem,
w?osy przemaluj? z pomara?czowego z powrotem na zielony,
czas wraca? – nowe generacje studentek ju? nie pami?taj? mojego imienia”.
Tak my?li Stach Perfecki, cho? co do tego ostatniego si? myli.

Niedawno przemawia? przed wej?ciem do Komisji Europejskiej,
a jednocze?nie S?du Europejskiego, Eurobanku i Mi?dzynarodowego Trybuna?u w Hadze –
z powodu, jak zawsze, w?a?nie tych studentek.
“Przecie? one wyje?d?aj? z mojego kraju! – krzycza?, potrz?saj?c elektryczn? aureol?. –
Nied?ugo nie zostanie ?adnej,
jakiejkolwiek. Wiecie, szanowni pa?stwo, z nimi to tak, jak na przyk?ad ze sp?dnicami mini.
Najpierw chodz? w nich tylko ?adne dziewczyny z ?adnymi nogami.
Troch? p??niej – nie?adne dziewczyny z ?adnymi nogami.
W ?lad za nimi – nie?adne dziewczyny z nie?adnymi nogami.
A wtedy ju? – wszystkie inne dziewczyny, to znaczy ju? nie dziewczyny.
Ale wszystkie one znikaj?! Codziennie uciekaj? dok?d?,
gdzie mog? czym pr?dzej zapomnie?, kim s?, sk?d,
wsz?dzie tam, gdzie czerwone latarnie.
W dodatku przenikn??y te? do waszych mieszka? –
przez tylne wej?cia, kominy i zsypy.
Poczu?y si? tu jak w domu, bo zaw?adn??y tymi waszymi tajemnicami,
kt?rymi zdolne s? w?ada? tylko niewolnice, pokoj?wki i na?o?nice.
Tajemnicami waszych prze?cierade?, waszego brudu, waszego smrodu,
waszego wstydu!”.

Jego wyst?pienie transmitowa?y wszystkie kana?y telewizyjne Europy,
cho? nikt na ?wiecie nawet nie w??czy? telewizora,
jego wyst?pienie ocenzurowano na szczeblu komisarzy o kwesti? poszerzenia,
czyli zaw??enia, dlatego jego wyst?pienie naprawd? brzmia?o
mniej wi?cej tak:
“Zgadzam si?, ?e my w naszym kraju U
jeste?my skrajnie niebezpiecznie zainfekowani. Zainfekowani przez bied?, g?upot?,
bierno?? i niewiar?. Wiem, ?e do zainfekowanych organizm?w
w zasadzie istniej? dwa rodzaje podej?cia – albo mo?na je leczy?,
albo najlepiej jak mo?na izolowa? je od innych –
takich, kt?re uwa?aj? siebie za zdrowe.
Pierwszy spos?b jest niepor?wnanie dro?szy, i czasoch?onny,
zw?aszcza przy tak zadawnionej infekcji. W dodatku
wymaga niezliczonych wysi?k?w samego zainfekowanego.
Drugi – o ile? jest praktyczniejszy i bezproblemowy, jak amputacja.
Zdaje mi si?, ?e do nas postanowiono zastosowa? w?a?nie ten drugi.
W nast?pstwie tego kto? mnie nie wpuszcza do mojego domu.
Kto? taki, kto ma bardzo przybli?one wyobra?enie, kim jestem i co naprawd? ze mn?
si? dzieje. Zatem on – ten nieznany kto? – ju? wie, co ze mn? zrobi?.
Po pierwsze, odgrodzi? si? ode mnie na wieki “kordonem sanitarnym”.
Po drugie, przydzieli? mi funkcje odstojnika i wysypiska ?mieci”.

Tak m?wi? Stach Perfecki na schodach pa?ac?w i pod mostami,
zwracaj?c si? do oficer?w, ochroniarzy, kloszard?w,
najcz??ciej jednak do inwestor?w i z jakiego? powodu do transwestyt?w:
“Mimo wszystko nie uda si? wam odgrodzi? od naszej mi?o?ci!
I w jakkolwiek wysokiej technologii wznoszony by?by przez was mur,
jak bardzo sterylno-ch?odny i aseksualny
by?by ten wasz g?upi projekt Europy,
mimo wszystko b?dziemy was kocha?
i b?dziemy infekowa? was swoj? mi?o?ci?.
Przewiercimy w tym murze niezliczone przej?cia
i b?dziemy w nich si? kocha?!
Namacamy najbardziej erogenne, najbardziej zajebiste
strefy!
Naprawd? kocham t? kobiet?!
Chc?, ?eby o tym wiedzieli wszyscy: nazywali j? Ada Cytryna,
ma oczy zielonego rzecznego koloru i mimo wszystko nie mog? bez niej ?y?!”.

W odpowiedzi na to zacz?to go szuka?
przez Interpol i Interpipe,
a tak?e kana? telewizyjny “Inter”.
Pisa?em do niego: “Wracaj, stary, tutaj wszyscy czekaj?,
milion ludzi na Majdanie i wszyscy napaleni.
I wszyscy krzycz? “Per-fe-cki! Per-fe-cki!”
z nadziej?, ?e si? pojawisz,
zastepujesz, staniesz na uszach, przejdziesz ko?em,
za?piewasz w duecie z Katarzyn? Bi?ozir czy Oksan? Bi?okur,
staniesz na czele Partii przemys?owc?w i przedsi?biorc?w.
Szturmem we?miesz Rad? Ministr?w bez jednego wystrza?u
i oprowadzisz Javiera Solan? po saunach Kijowa!
Wracaj, przyjacielu, wszyscy oczekuj? od ciebie cudu!”.

Od czasu do czasu dostaj? od niego odpowiedzi
utrzymane w stylu staro?ytnych przestr?g –
tak jakbym ja by? profesorem literatury, a on zdawa? egzamin
z obywatelskiej pilno?ci, dlatego za ka?dym razem
og?asza: “W?adza si? zmieni?a, marzenia si? spe?ni?y,
genera?owie na emeryturze, bandyci za kratkami,
przest?pcy z Bankowej uciekli samolotami do Korei P??nocnej,
Kazachstanu i Rosji,
staruszek eksprezydent, spaceruj?c po parku, strzela do wron z wiatr?wki
i ?adna kurwa ju? nie zape?nia teleeteru tymi debilnymi kaweenami,
ogoniokami, muzykalami, g?wnianymi serialami,
?adna kurwa ju? nie ?piewa w duecie z premierem –
nar?d przezwyci??y? nieprawd? i nowi ministrowie publicznie
co wiecz?r sk?adaj? sprawozdanie przed t?umem teenager?w – kto? z gitar?
w r?kach, a kto? z pod?u?nym fletem.
Ale b?d?cie czujni, ?led?cie ich mimik?,
te wszystkie podmrugiwania,
te ich z natury okr?g?e twarze.
I w ?adnym razie nie pozw?lcie im zaokr?gli? si? jeszcze bardziej,
obrosn?? w podbr?dki – kiedy to si? stanie,
mo?na wszystko zaczyna? od pocz?tku,
cho? i tak oka?e si?,
?e wszystko trzeba koniecznie zaczyna? od pocz?tku”.

Stach Perfecki ma racj?, kiedy pisze o wiecznym pocz?tku.
Zbieram my?li i prosz? go jeszcze raz, a potem jeszcze raz:
“Wracaj, Stachu! Wojska pograniczne
i s?u?by celne na wszystkich przej?ciach
s? ju? uprzedzone – powitaj? ci? z orkiestr?,
nie zwa?aj?c na tw?j dawno przeterminowany paszport,
dwa zawa?y serca, esto?ski akcent i operacj? plastyczn?.
Wracaj, w?adza si? zmieni?a, marzenia si? spe?ni?y,
s?abe napoje alkoholowe i lekkie narkotyki –
w??cznie z klejem – wypieraj? w?dk? z m?odzie?owego obyczaju,
wiosna za pasem, kupisz sobie spodnie z mn?stwem kieszeni,
rozwi??esz parlament, wprowadzisz poligami?,
zmusisz wszystkich, ?eby m?wili Ateny, Goliat i Honolulu,
przy??czysz Donbas do Ukrainy, odnowisz chanat Krymski,
zrobisz nast?pnym papie?em Ukrai?ca
i jego tak?e – jednocze?nie – Dalaj-Lam?.
Czas wraca? – nowe pokolenie studentek
ju? powtarza, wci?? powtarza w ciemno?ci
twoje niezapomniane perfekcyjne imi?”.

Prze?o?y? Bohdan Zadura
Джерело: http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_1463

Jurij ANDRUCHOWYCZ: Wolf Messing: wygnanie go??bi; Kozak Jamajka. Komentarze

Wolf Messing: wygnanie go??bi

Mia?em przepi?kn? zdolno?? (czy mo?e wrodzon?
wad?): dwa go??bi?ta w jamie czaszki.
Zagl?dali mi w gard?o od krzyku czerwone
doktorowie, wr??bici i pomniejsi znawcy.

Jak?e szczyci?em si? wami, me skrzydlate skrzaty,
zr?czni dr?czyciele z dawnych malowide?!
Tar?y o mnie skrzyd?ami, grucha?y ca?e lato,
zak?adaj?c mi w czaszce miasteczko Gruchlida.

Jesieni? spad? z nieba prestidigitator.
Wszawym stetoskopem s?ucha?, jak tam dr?a?y.
P?? miasta zlecia?o, by gapi? si? na to.
Wtedy wyja?ni?em: “Polecie? by chcia?y”.

Wylatywa?y z g?owy przez ran? w ciemieniu
lub me trzecie oko (nie zamkniesz go nijak).
A ten pies parszywy browninga z kieszeni
wzi?? i jedn? kul? oba pozabija?…

Ca?kiem si? uspokoi?em, zamkn??em si? w sobie,
grzeczny, bez odchy??w, wr?ci?o mi zdrowie.
Nie dlatego, ?e zabite me pociechy obie,
ale ?e ich jajko cieplutkie mam w g?owie.

Przek?ad Jacek Podsiad?o

Polskiemu czytelnikowi mo?e nic nie m?wi? imi? i nazwisko Wolf Messing. By?a to znana posta? w Zwi?zku Radzieckim: iluzjonista, kt?ry wywodzi? si? z ba?tyckich Niemc?w. Messing pochodzi? z biednej rodziny i musia? ruszy? w ?wiat w poszukiwaniu pracy. Przed wojn? zjawi? si? w Galicji. Zatrudnia? si? u maj?tnych pan?w do prac w polu lub gospodarstwie. Pewnego dnia zosta? robotnikiem u dziedzica, kt?ry cierpia? na straszne b?le g?owy, bo wydawa?o mu si?, ?e w jego g?owie siedz? dwa go??bie. M?ody robotnik postanowi? go ocali?. Obieca? dziedzicowi, ?e uwolni go od cierpie? i wyrzuci go??bie z jego czaszki. Poprosi? innych najemnik?w, aby przygotowano pistolet oraz kilka ?ywych go??bi, i um?wi? si? z nimi, ?e kla?ni?ciem da zna?, kiedy powinni wypu?ci? ptaki. Na jego znak wylecia?y go??bie, a on je sprawnie wystrzela?. Tym sposobem podobno pan naprawd? zosta? wyleczony.

Ja chcia?em spojrze? na t? legend? z innej strony. Wiersz napisa?em z punktu widzenia chorego dziedzica, kt?ry jednak ?a?uje pozbawienia go zdolno?ci goszczenia ?ywych istot w swojej g?owie. Wolf Messing jest w tym wierszu widmem nazistowskim, kt?re powoli nadci?ga?o.

Kozak Jamajka

tyle jest bracie koniku cud?w ?wiata a przy tym
p?ki nas kruki nie ze?r? to patrze? wci?? na nowo
tutaj bahama-mama tam mami palmami haiti
i wie?e freetown gdy noc? wychodz? z bungalowu

i tak mnie gryzie ?e zblak?a moja soroczka i portki
ki diabe? to sprawi? lub jakie podziemne bydl? czy faun
zdradzili nas przyjaciele ci cwele korsarze morscy
a tak to bat’ko by wzi?li b?ogos?awione freetown

a tam trzyna?cie ko?cio??w i wieczna wojna z amorem
a jeszcze srebro i z?oto w komorach trzynastu otch?ani
za murem cicho jak liany rosn? dziewcz?ta skore
do uciech chocia? w czarne ubrano je ubrania

pytam pirata dicka z kt?rym tu ??opi? siwuch?
jak teraz jeste? europa to? ju? nie cz?owiek paskudo
puknij si? m?wi? mu w czo?o zastan?w si? oka? skruch?
po kiego sprzeda?e? si? za tych trzydzie?ci zgni?ych escudo

a dick chimeryczna sztuka trzyma papu?k? puszk?
zachodzi mnie od ty?u klepie w plecy pitoli
rycerzu step?w daj? tobie zielone jab?uszko
tobie or not tobie m?wi i be?kocze I’m sorry

mam m?wi niewolnic? o kakaowej cerze
kup j? podniebny sokole bo smutno bez gospodyni
po co ry? ziemi? w ogr?dku cmoka prawie ?e szczerze
to ona ma wiesz
awokado figo-fago i dynie

nap?odzisz m?wi kozactwa do kosza je upakujesz
lecz szyja moja dusza do jarzma nie pasuje
nie s?ucham plugawych suplik ?al na odpowied? i ?liny
koniku m?j niewierniku tomaszu ?eby zapomnie?
p?jd? ku zorzom zachodu
flet wytn? z cukrowej trzciny
usi?d? nad oceanem
i wtedy nic tu po mnie

Przek?ad Jacek Podsiad?o

W okresie baroku na Ukrainie pojawi? si? pewien typ obrazu, przedstawiaj?cy Kozaka siedz?cego “po turecku” pod drzewem. W jednej r?ce trzyma fajk?, a w drugiej kobz?, kt?ra czasami przypomina lutni?. Jest to taka fajkowo-muzyczna medytacja. Na drugim planie obowi?zkowo pasie si? ko?. Kozak ten znany jest jako Mamaj. Co ciekawe, nigdy w historii nie by?o ?adnego atamana czy hetmana o takim imieniu. To by?o imi? tatarskiego wodza ?yj?cego w XIII wieku. W tym obrazie zaintrygowa?a mnie fajka, gdy? na prze?omie XVI i XVII wieku w po?udniowej Ukrainie nie znano tytoniu. Przypuszczam, ?e Mamaj pali trawk?.

Inna legenda opowiada o grupie Kozak?w, kt?rzy znajdowali si? w niewoli tureckiej, na statku p?yn?cym gdzie? po Morzu ?r?dziemnym. Pewnego dnia Kozacy zbuntowali si? i zaw?adn?li statkiem. Uciekaj?c przed Turkami kierowali si? na Zach?d, a? dotarli do Wysp Karaibskich.

Z tych dw?ch historii powstaje inspiruj?ca mieszanka. Mamaj pal?cy haszysz i Kozacy u wybrze?y Ameryki. W efekcie tego, w mojej powie?ci stworzy?em czarnosk?rego kaznodziej? z Jamajki, kt?ry nazywa si? John Paul Oszczyrko. To bardzo kozackie nazwisko.

Джерело: http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_1561