DUNGEONS

Lindens at the end of bloom stand golden,
noiseless.

“There used to be dungeons here,” Neborak
said. Oh, the echo of ancient undergrounds
with names like those of girls or taverns—
“Dorotka,” “Under Angel,” and the one,
the cruelest “Tatarnia,” where eyes died first
and light hid in the armpits,
in the tongueless mouths!

This silence is meaningless now. It’s not even
a monument. And it’s not a river that had been
locked into sewers.

Although every one of us could have said:
“Lindens at the end of bloom are dying stars.
Streetcars are full of girls.”

Translated from the Ukrainian by Nina Shevchuk-Murray
Джерело: http://www.bu.edu/agni/poetry/online/2006/shevchuk-dungeons.html

CIRCLE

City a constellation.

How often, lost, did we walk
toward the light of the buildings, of which
there was left not a stone! . . .
And who will believe that it was the light we followed?

How often did we go looking
for the mouth of the river,
a bridge, and a peer
in the northern deserts of yards,
but who will believe that there had been a river?

It is only through us that the cities
transgress into oblivion.
We pronounce them
and find them different. However,
next morning you come to the square and recognize it:

Lindens at the end of blooming stand golden,
noiseless.

Translated from the Ukrainian by Nina Shevchuk-Murray
Джерело: http://www.bu.edu/agni/poetry/online/2006/shevchuk-circle.html

Trzeci nurt

Anna Krzywania i Artur Burszta: Wi?kszo?? wierszy zawartych w Egzotycznych ptakach i ro?linach powsta?a, jak piszesz w pos?owiu, jako skutek wsp??uczestnictwa w poetycznym Trio Bu-Ba-Bu. Mia?y one by? wykonywane na g?os na tradycyjnych wieczorach poetyckich, na happeningach… Na tle ?wczesnej literatury ukrai?skiej, wydawa?y si? one bardzo ?wie?e, wr?cz skandalizuj?ce. Czy wtedy nie obawiali?cie si? tymczasowo?ci tych dzia?a??

Jurij Andruchowycz: Raczej nie, byli?my naprawd? m?odzi i w og?le nie bali?my si? tymczasowo?ci. Chodzi?o nam tylko o to, ?eby jako? poruszy? publiczno??. Z nas trzech O?eksandr Irwane? by? najbardziej przywi?zany do ?wczesnych reali?w spo?eczno-politycznych. W jego tekstach znajdowa?y si? np. nazwiska dzia?aczy politycznych czy literackich, kt?re dzi? ju? nikomu nic nie m?wi?. Ale to on by? najbardziej skuteczny, je?li chodzi?o o reakcj? publiczno?ci. Moje wiersze przyjmowanie by?y raczej spokojnie, sk?ania?y do rozmy?la?. Oczywi?cie przygotowywa?em trzy lub cztery teksty, kt?rymi chcia?em rozbawi? publiczno??. Zawsze uwa?a?em, ?e moje utwory maj? drugie dno, ?e tworz? je dla literackich smakoszy. Moim celem by?o ??czenie w jednym wierszu zar?wno warto?ci uniwersalnych, jak i bezpo?redniego oddzia?ywania na publiczno?? tu i teraz…

W Polsce z grona autor?w debiutuj?cych w latach 80. przetrwa?o w obiegu czytelniczym ledwie kilku. Prze?om mia? dopiero nast?pi? wraz z debiutami Sosnowskiego i ?wietlickiego w 1992 roku. A jak to wygl?da?o na Ukrainie?

Na pocz?tku lat 80. panuje w poezji kompletna szaro??. Jest wielu poet?w, w?r?d nich by? mo?e nawet ciekawi tw?rcy, ale nikomu nie udaje si? opublikowa? nic wybitnego. Powstaje okre?lenie wisimdesjatnyky, czyli pisarze generacji lat 80. Prze?om nast?puje w latach 1982-1984. Pojawiaj? si? ksi??ki nowej formacji pisarzy, w?wczas 23- i 25-letnich. Starszy o kilka lat Myko?a Riabczuk staje si? guru ca?ej generacji. On tak naprawd? otworzy? mi oczy. Wyt?umaczy?, ?e mo?na wyda? zbi?r wierszy bez tak zwanych parowoz?w, czyli ideologicznych wierszy o Leninie czy komunizmie. Pisz? o tym w mojej nowej ksi??ce. Kiedy okaza?o si?, ?e ju? wychodz? ksi??eczki bez ?adnego parowozu, czyli bez sowieckich ideologii, w 1985 roku zacz??a si? wewn?trzna dyskusja. Wytworzy?y si? dwa r??ne ?rodowiska. Jedno d??y?o do tradycyjnej, poetyckiej mowy i konserwatywnego systemu pisania. Drugie, nazywane modernistycznym, chcia?o eksperymentowa? z form?, przede wszystkim z metafor? jako ?rodkiem wypowiedzi poetyckiej. Zacz??a si? wojna mi?dzy tymi obozami. W tym okresie pozna?em Irwancia i Neboraka. Postanowili?my, ?e nie przyst?pimy do ?adnej z tych grup i powo?amy trzeci nurt. Tak dosz?o do powstania Bu-Ba-Bu. Nasze wiersze mia?y by? atrakcyjne w czytaniu i wywo?ywa? ?miech. Podj?li?my pr?b? sprowadzenia poezji z ob?ok?w i rzucenia jej na miejskie place.

Czy kt?ry? z wspomnianych modernist?w lub konserwatyst?w debiutuj?cy w latach 80. jest do dzisiaj znany?

To nie jest tak, ?e ci, kt?rzy pojawili si? w latach 80., p??niej szybko znikn?li. Prawie wszyscy s? laureatami najwy?szej nagrody pa?stwowej im. Szewczenki. W?a?ciwie to my zrezygnowali?my z powa?nej kariery pa?stwowo-poetyckiej. Jedyne zadanie, kt?rego oni nigdy nie wyznaczyli sobie, to wyj?cie poza granice literackiego getta. Wszyscy tam zostali. Teraz te nazwiska nikomu spoza kr?g?w literackich nic nie powiedz?.

Czy Bu-Ba-Bu, ze swoim przes?aniem, to odpowiednik polskiego “brulionu”?

Odpowiednik to jest dobre s?owo, bo jednak to nie by?o to samo. Przede wszystkim nie mieli?my takiej bazy jak czasopismo. Pod koniec lat 80. nie byli?my ju? sami, powsta?o kilka innych grup: ?u-Ho-Sad ze Lwowa z ?uczukiem, Honczarem i Sad?owskim, Grupa Propala Hramota z Kijowa. W latach 1989-1990 organizowali?my ju? troch? wsp?lnych akcji. W takim w?a?nie wymiarze mo?na chyba m?wi? o czym? podobnym do brulionowego ?rodowiska. To by? pocz?tek zbiorowej i jednocze?nie indywidualnej odpowiedzialno?ci za to, co si? robi. Nie spos?b by?o nagle zacz?? pisa? poprawnie politycznie, bo ju? nale?a?o si? do – mo?na powiedzie? – mafii i ona by ju? nie przebaczy?a. Przez ca?y czas trzeba by?o pracowa? na tym samym poziomie co inni. Wsp?lnie wychodzili?my na scen?. Ka?dy wyst?p wraz z jedenastoma innymi poetami by? sprawdzianem, antidotum na r??nego rodzaju renegactwa i skurwienie. Bu-Ba-Bu nie zmieni?o si? pod tym wzgl?dem tak?e p??niej.

Dlaczego zdecydowali?cie si? zako?czy? swoj? dzia?alno???

W?a?ciwie nigdy nie by?o takiej decyzji. Po prostu po mniej wi?cej 10 latach ca?kiem przypadkowo ukaza?a si? nasza wsp?lna ksi??ka i tak odegra?a rol? “ko?ca”. Mo?e w?a?nie w naturze bubabizmu nie by?o takiej wsp?lnej publikacji? Podstawy by?y chyba jednak ca?kiem obiektywne, po prostu przekroczyli?my pewn? granic? wiekow?. I to, co dla mnie by?o jak gdyby proste, bo ja bubabist? zosta?em maj?c ju? rodzin?, dla moich przyjaci?? stawa?o si? utrudnieniem, gdy? oni dopiero zak?adali swoje. Coraz trudniej by?o zorganizowa? jakie? spotkanie, czy w og?le rozwija? nasz? dzia?alno?? z wyst?pami, z happeningami, akcjami itp. Poza tym na Ukrainie zacz?? si? naprawd? trudny okres: wszystkiego brak, ro?nie inflacja, nie mo?na zorganizowa? spotkania poetyckiego, bo nie dzia?a elektryczno?? na sali lub sala nie jest ogrzewana. Nowa przygoda zacz??a si? w 2005 roku. Obchodzili?my w?wczas dwudziestolecie i ukaza?a si? nasza ogromna antologia. Teraz zn?w zaczynamy wyst?powa?, tak jak to by?o 22 lata temu. Mo?liwe, ?e jeste?my na fali renesansu. Nawet widz?, i? w obiegu robi si? coraz wi?cej Bu-Ba-Bu…

Twoje wczesne wiersze stawiaj? przed t?umaczem wyj?tkowo trudne, by nie powiedzie? karko?omne zadanie. ?wietnie w?adasz j?zykiem polskim. Jak oceniasz efekt pracy Jacka Podsiad?y?

Jestem pewien, ?e Jacek jest jedyn? osob?, kt?ra mog?a stawi? czo?o temu wyzwaniu. Oczywi?cie du?e znaczenie ma fakt, ?e od dosy? dawna znamy si? osobi?cie. Dzi?ki temu mogli?my ka?dy szczeg?? dok?adnie przedyskutowa?. Nie byli?my te? zbyt uprzejmi wobec siebie, a to dobrze zrobi?o t?umaczeniom [?miech]. Jacka bardzo ceni? jako poet? i w swoim czasie, kiedy nie byli?my jeszcze znajomymi, po prostu z zachwycenia, z mi?o?ci do jego tekst?w przet?umaczy?em 10-15 wierszy na ukrai?ski, ale nie ma w?r?d nich ?adnego z rymami i z jakim? regularnym rytmem. S? to wy??cznie wiersze z wczesnego okresu jego tw?rczo?ci. T?umaczy?em je z 2-tomowego wydania i gdy doszed?em do tego drugiego tomu, to zwr?ci?em uwag?, ?e Jacek zaczyna rymowa?, ?e nagle odnajduje dla siebie jaki? smak w tej formie. Odwrotnie ni? ja. Jacek umie stosowa? rymy bardzo technicznie. “Technicznie” jest w?a?ciwym s?owem, bo moje wiersze z okresu Egzotycznych ptak?w i ro?lin takie w?a?nie s?. Czasami wiersz zaczyna? si? nie od jakiego? nastroju, prze?ycia, ale od rymu, kt?ry bardzo mi si? podoba? i kt?rym chcia?em zacz??. Dla mnie by?o bardzo wa?ne, ?e zobaczy?em wirtuozeri? Jacka te? w tej dziedzinie wierszopisarstwa, i pomy?la?em, ?e to powinno si? jemu podda?. Je?li chodzi o moj? reakcj? jako czytelnika, to wydaje mi si?, ?e to jest bardzo sugestywna, bogata i udana wersja Andruchowycza z wierszami lat 80.

Czy te wiersze by?y t?umaczone na jakie? inne j?zyki?

Jako ca?o?? – nigdy. Poszczeg?lne wiersze tak, ale zawsze w bardzo nieudany spos?b, m.in. na j?zyk angielski, niemiecki, a nawet polski. Te po polsku by?y t?umaczone kiedy? przez profesor?w filologii ukrai?skiej. Te przek?ady by?y najgorsze. Nigdy nie by?em z nich zadowolony. T?umacze na niemiecki i angielski z kolei w og?le nie zachowywali rym?w. To by?a w?a?ciwie informacja, o czym jest dany wiersz.

Jednak u?atwieniem powinno by? to, ?e ukrai?ski i polski wywodz? si? z taj samej rodziny j?zyk?w…

To mo?e by? i u?atwienie, i utrudnienie. Na przyk?ad pami?tam, jak pr?bowa?em t?umaczy? rymowane wiersze z rosyjskiego, np. Pasternaka. I ile to wypi?o mojej krwi [?miech]. Czasami blisko?? j?zyka robi si? wrogiem i nie da si? w ?aden spos?b zrymowa?. Na przyk?ad “Sonety kryminalne”. Moim zdaniem beznadziejna sprawa do przet?umaczenia. Gra s??w pomi?dzy ni?, czyli “n??”, ni?nist, czyli “czu?o??”, w ?adnym j?zyku opr?cz ukrai?skiego nie da si? stosowa?. Po rosyjsku te? ju? b?dzie inaczej: no? i nie?nost. Ale Jacek wyszed? z tego przez “kata”, czyli u niego pojawi?o si? s?owo “delikatno??”. A w ?rodku tej “delikatno?ci” kryje si? “kat”. Jestem zwolennikiem takiego podej?cia, nawet je?li przek?ad nie odpowiada dos?ownie temu, co jest w oryginale. Wa?ne, by czytaj?cy t?umaczenie prze?y? to, co czytelnik orygina?u.

A jak wygl?daj? Twoje przygody z t?umaczeniami polskich wierszy?

Moje pierwsze pr?by to by?a straszna kl?ska. Brak mi by?o do?wiadczenia. Mia?em 26 lub 27 lat i na zlecenie Riabczuka, kt?ry w?wczas by? zast?pc? redaktora naczelnego pisma “Wseswit”, to taki odpowiednik “Literatury na ?wiecie”, zacz??em t?umaczy? Boles?awa Le?miana. To on mnie zach?ci?, m?wi?c: “To jest po prostu twoje. To jest taki poeta, kt?ry odpowiada twoim poszukiwaniom: fonetycznym, rytmicznym itd.”. M?czy?em si? jakie? p?? roku, ale by?em bardzo zadowolony z ko?cowego efektu. Odda?em do redakcji jakie? 20 wierszy, a ta… odm?wi?a ich publikacji. Ustalili, ?e przet?umaczy?em te wiersze w systemie sylabicznym, niedopuszczalnym dla j?zyka ukrai?skiego. Inaczej m?wi?c, przet?umaczy?em polskiego poet? po polsku, tylko z ukrai?skimi s?owami. Redaktor naczelny powiedzia? mi, ?e sylabika w naszej literaturze to pocz?tek XVIII wieku, p??niej ju? jej nie stosowano. Moje przek?ady Le?miana wed?ug niego brzmia?yby archaicznie, barokowo. Ci??ko to prze?y?em. Dlatego te? nigdy wi?cej nie zabra?em si? za t?umaczenie polskich poet?w z rymami. Potem to ju? okres znajomo?ci ze ?rodowiskiem “Literatury na ?wiecie”, koniec lat 90, poezja tzw. o’haryst?w. ?wietlicki, troch? Darka Foksa, du?o Podsiad?y, Stasiuka, kt?rego odkry?em ukrai?skiemu czytelnikowi jako poet?, czego do dzisiaj si? wstydzi [?miech]. Mo?e jeszcze jakich? 7, 8 nazwisk. To zawsze by? m?j osobisty wyb?r. Z przek?ad?w korzysta?em m.in. w czasie wyk?ad?w z literatury wsp??czesnej na Lwowskim Uniwersytecie. Wybiera?em wiersze, kt?re brzmi? efektownie, kt?re wywo?uj? ?miech. Mniej wi?cej w tym samym czasie, zacz??em pisa? moje Piosenki dla martwego koguta. Ju? wiecie, dlaczego w og?le porzuci?em rymowanie? [?miech]

Czy to do?wiadczenie z Le?mianem tak poskutkowa?o?

Cz??ciowo tak, cho? potem mia?em bardzo skuteczne efekty t?umacze?: Pasternak, Rilke, Mandelsztam. Wszyscy zachwycali si? i m?wili, ?e ?wietnie to zrobi?em.

Czy rymy powr?c? w poematach, kt?re z?o?? si? na Twoj? now? poetyck? ksi??k??

Raczej nie, ale nie wykluczam ich. Na razie mam gotowe trzy poematy. S? bez rym?w. Ale mo?e rymy pojawi? si? w jakim? innym miejscu, chocia? nie s? ju? one dla mnie rozrywk? jak niegdy?.

Dzi?kujemy za rozmow?.

Джерело: http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_1559